Duchy istnieją, często również dają o sobie znać. Moja mama powtarza zawsze jedno zdanie: „ Duchy czyli umarli nigdy nie zrobią człowiekowi nic złego, ich nie trzeba się bać, bać się trzeba tylko żywych”. Mogę to nazwać rodzinną „przypadłością”. Mojej mamie kilka razy w życiu duchy dały o sobie znać. Brzmi to jak najbardziej niedorzecznie, ale sama w to uwierzyłam, gdy mi kilka lat temu również przytrafiła się niezwykła historia. Pierwsza historia mojej mamy przydarzyła się, gdy była 10-letnią dziewczynką. Ze starszym bratem pojechali pociągiem do swojej babci na kolonię. Kolonia ta była oddalona od Dobrego Miasta kilka kilometrów. Trzeba było tą drogę przejść na pieszo. Dwójka młodych ludzi doszła do wsi, mijali dom starego sąsiada babci. Nagle z domu wyszedł sąsiad, ale był bardzo odświętnie ubrany- w garnitur, czarne buty, krawat. Rodzeństwo było bardzo zaskoczone, z tego względu, iż sąsiad nigdy tak się nie ubierał- zazwyczaj widywali go tylko podczas wakacji u babci w starej obszarpanej koszuli i zaniedbanego, nieogolonego. Teraz był jakiś „inny”. Uśmiechnął się szczerze i krzyknął do nich: „ A dokąd to podążacie? Dawno już Was w tych okolicach nie widziałem”, ładnie się przywitali i odpowiedzieli, że idą do babci. Sąsiad odparł: Dobrze, starych ludzi trzeba odwiedzać, idźcie, babcia na pewno się ucieszy”. Gdy doszli do babci, przy ciastku i ciepłej herbacie opowiedzieli o dziwnym spotkaniu, o tym jak odświętnie wyglądał sąsiad i co powiedział. Babcia tylko złapała się za głowę : „Tośmy go pochowali 2 miesiące temu w tym garniturze. Sąsiad był samotnym człowiekiem, rodzina go opuściła, chciał przypomnieć dzieciom o tym jak ważną wartość mają dla człowieka bliscy. Widocznie, taka była jego misja po powrocie po swojej śmierci na ziemię. Kolejna historia mojej mamy przydarzyła jej się podczas pobytu w szpitalu. W szpitalu, jak w szpitalu różnych ludzi, z różnymi dolegliwościami można spotkać. Takim człowiekiem był pewien pan, z którym nikt z pacjentów nie chciał rozmawiać. Moja mama, (ja to zresztą mam po niej) potrafi z każdym porozmawiać, choćby o pogodzie, ale to zawsze coś. Zawsze spotykała go wychodząc na papierosa. Miał opinię szpitalnego „dziwaka”. Zawsze odpowiedziała mu: „ Dzień Dobry” . Pewnej nocy w tymże szpitalu przyśniło się mojej mamie jak siedziała nocą sama w szpitalnej świetlicy. Naprzeciwko niej znajdowały się telewizory- było ich kilka. Każdy głośno śnieżył. W całej Sali było bardzo ciemno, tylko te telewizory. Nagle z jednego z nich wyłoniły się dłonie i tak z drugiego, trzeciego i usłyszała głos: „Chodź ze mną, tylko Ty mnie rozumiesz, chodź za mną, ratuj mnie!” Mama obudziła się przerażona, cała spocona, wyszła na korytarz zapalić. Zobaczyła cały tłum ludzi, zapytała, co się stało, że wszyscy tu są. Pewien człowiek odpowiedział: To Ty nie wiesz? Ten dziwak godzinę temu zmarł!” Do tej pory mama się zastanawia, co byłoby, gdyby w tym śnie podała mu rękę……. Jako dorosła osoba przechodziła przez ulicę- nagle drogę zajechał jej młody chłopak na motorze- kolega z młodości, który na tym motorze się zabił. Pamięta też, że kiedyś również jej ukochana babcia dała o sobie znać, iż nie pomodliła się w rocznicę jej śmierci- gdy wchodziła do kuchni gruby kubek z porcelany nagle pękł w drobny maczek. Kilka lat temu miałam dyżur w szkole razem z koleżanką. Było ciemno na korytarzu, była to zima. Nagle zobaczyłam czarną wronę spacerującą pod drzwi jednej klasy. Krzyknęłam do koleżanki, pobiegła zapalić światło. Nic nie było, ale nie zapomniałam o tym wydarzeniu, a ona chodziła i się ze mnie śmiała. 3 dni później zadzwoniła moja babcia z wiadomością, że 3 dni temu zmarł dziadek mojej siostry ciotecznej i jadą na pogrzeb. Pamiętałam go z dzieciństwa, uwielbiałam tego dziadka, przywoził nam cukierki, ale dlaczego akurat ja dostałam znak o jego odejściu z tego świata? Podobno niewielu ludzi ma zdolność do odczytywania znaków zza światów. I tym jest to dziwniejsze, że nie jestem specjalnie religijna…
Najlepsza odpowiedź. Według mnie, czuwają przy nas. Zostaje jakaś ich cząstka przy nas i wtedy mogą mieć bezpośredni kontakt z fizycznym światem ( z nami). Przeważnie to się dzieję, gdy są z nami i z nim ( tą osobą) jakieś szczególne relacje. Znam takie jedno zjawisko osobiści.
TAMBA, młody mieszkaniec Afryki Zachodniej, miał przystąpić do egzaminu *. Jego matka wciąż mu powtarzała, że jeśli chce zdać, to musi poprosić o pomoc nieżyjących krewnych. W Palermo na Sycylii turyści zwiedzają katakumby, gdzie leżą setki zmumifikowanych zwłok. Niektórzy uważają, że zapewniają one żywym boską ochronę. Miasteczko Lily Dale w zachodniej części stanu Nowy Jork słynie z ogromnej liczby mediów spirytystycznych. Każdego roku przyjeżdża tam wiele osób, które liczą na nawiązanie kontaktu ze zmarłymi krewnymi lub przyjaciółmi i na uzyskanie od nich pomocy. Pogląd, że zmarli mogą pomagać żywym, jest popularny na całym świecie. A co ty o tym sądzisz? Może i tobie zaszczepiono takie przekonanie, a może podzielają je twoi znajomi? To zresztą naturalne, że tęsknimy za ukochanymi osobami, które zabrała śmierć. Media spirytystyczne obiecują nawiązanie z nimi kontaktu. Pewna spirytystka powiedziała na łamach czasopisma Time, że duchy zmarłych „zawsze reagują na wołanie o pomoc”. Czy to prawda? Czy zmarli rzeczywiście mogą pomagać żywym? Jasne odpowiedzi zawarte w Biblii mogą cię zaskoczyć. Czy zmarli gdzieś żyją? Biblia przystępnie wyjaśnia, w jakim stanie znajdują się umarli. Przeczytajmy Księgę Kaznodziei 9:5: „Żyjący są świadomi tego, że umrą, lecz umarli nie są świadomi niczego”. Czy zmarli coś czują? Werset 6 odpowiada: „Przeminęła też ich miłość i ich nienawiść oraz ich zazdrość i już po czas niezmierzony nie mają udziału w niczym, co ma się dziać pod słońcem”. Zwróćmy jeszcze uwagę, że werset 10 tego samego rozdziału dodaje: „Nie ma pracy ani snucia planów, ani poznania, ani mądrości w Szeolu — w miejscu, do którego idziesz”. Użyte tu hebrajskie słowo „Szeol” oznacza „powszechny grób ludzkości”. Rzecz ciekawa, grecki odpowiednik tego słowa, czyli „Hades”, opisuje w Piśmie Świętym miejsce, w którym na krótko znalazł się po śmierci Jezus Chrystus (Dzieje 2:31). Za swego życia Jezus zrobił dużo dobrego, miał jednak świadomość, że będzie musiał umrzeć. Czy oczekiwał, że gdy znajdzie się w grobie, dalej będzie mógł pomagać ludziom? Nie. Przyrównał swoją zbliżającą się śmierć do nocy, podczas której „nikt nie może działać” (Jana 9:4). Dobrze wiedział, że wraz z kresem życia ludzie stają się „bezsilni w śmierci” (Izajasza 26:14). Jezus posłużył się jeszcze innym porównaniem. Po śmierci swego przyjaciela Łazarza powiedział, że śmierć jest jak sen (Jana 11:11-13). A przecież nie spodziewamy się, że osoba pogrążona we śnie udzieli nam pomocy. Ktoś taki jest nieświadomy, niezdolny do działania na rzecz drugich. Czy dusza żyje po śmierci ciała? Wiele osób nauczono, że ludzie mają niewidzialną duszę, która przeżywa śmierć ciała. Ale Biblia uczy czegoś innego. Pierwsza księga biblijna, Księga Rodzaju, wyjaśnia, czym jest dusza. W rozdziale 2, wersecie 7 czytamy, że pierwszy stworzony człowiek „stał się duszą żyjącą”. Duszą jest więc cały człowiek. Co ciekawe, również zwierzęta są duszami (Rodzaju 1:20-25). A zatem gdy umiera człowiek lub zwierzę, umiera dusza. I tego właśnie uczy Biblia (Ezechiela 18:4). Ktoś mógłby jednak zapytać: Jak to pogodzić z opowieściami o ludziach, którzy nawiązują kontakt z umarłymi, słyszą ich głos, a nawet ich widzą? Takie historie są popularne w wielu częściach świata. Budzą one nadzieję w pogrążonych w smutku krewnych i przyjaciołach, a niejednego skłaniają wręcz do zwracania się do medium spirytystycznego, czyli osoby, która twierdzi, że potrafi kontaktować się z umarłymi. Czy tego rodzaju historie są prawdziwe? Jeśli tak, to czy nie zaprzeczają zacytowanym wcześniej wersetom biblijnym? Chrystus Jezus powiedział, że Słowo Boże jest prawdą (Jana 17:17). A skoro tak, to właśnie w Biblii musimy poszukać jasnych wskazówek, dzięki którym łatwiej nam będzie właściwie ocenić twierdzenia, jakoby umarli mogli robić coś dla żywych. Księga ta opowiada o pewnym mężczyźnie, który chciał uzyskać pomoc od zmarłego. Uważna analiza tej relacji pozwala dociec prawdy. Król prosi o pomoc zmarłego Działo się to na polu bitwy w północnym Izraelu. Królowi Saulowi i jego wojsku zagrażała przerażająca armia Filistynów. Kiedy Saul zobaczył ich obóz, „jego serce zaczęło bardzo drżeć”. I choć zanosił błagania do Boga, to nie otrzymywał odpowiedzi, gdyż wcześniej się od Niego odwrócił. Gdzie miał szukać pomocy, skoro prorok Boży Samuel już nie żył? (1 Samuela 28:3, 5, 6). Saul udał się do pewnej mieszkanki En-Dor, będącej medium spirytystycznym. Poprosił tę kobietę, by ‛sprowadziła mu Samuela’. I rzeczywiście pojawiła się jakaś postać, która zapowiedziała królowi, że Filistyni odniosą zwycięstwo, a on i jego synowie zginą w bitwie (1 Samuela 28:7-19). Czy naprawdę był to zmarły Samuel? Zastanówmy się nad tym. W Biblii czytamy, że po śmierci człowiek „wraca do swej ziemi” i „giną jego myśli” (Psalm 146:4). Zarówno Saul, jak i Samuel wiedzieli, że Bóg potępia zwracanie się do mediów spirytystycznych. Co więcej, Saul wcześniej sam przewodził w wykorzenianiu z kraju wszelkich praktyk spirytystycznych! (Kapłańska 19:31). Gdyby wierny Samuel wciąż żył jako duch, to czy złamałby prawo Boże i na wezwanie medium przyszedł spotkać się z królem Saulem? Czy medium mogłoby zmusić wszechmocnego Boga — który przecież nie chciał rozmawiać z Saulem — do skontaktowania się z nim za pośrednictwem zmarłego Samuela? W żadnym wypadku. Wspomnianą zjawą nie mógł więc być wierny prorok Boży. Był to zły duch, czyli demon, który podawał się za Samuela. Demony to zbuntowani aniołowie, którzy we wczesnym okresie dziejów ludzkości wystąpili przeciwko władzy Bożej (Rodzaju 6:1-4; Judy 6). Duchy te uważnie obserwują ludzi; gdy ktoś umiera, wiedzą, jak ta osoba mówiła, wyglądała i się zachowywała. Wiedzę tę wykorzystują, żeby podważać nauki Biblii. Nic zatem dziwnego, że Księga ta ostrzega przed nawiązywaniem jakichkolwiek kontaktów z demonami! (Powtórzonego Prawa 18:10-12). Te niegodziwe istoty po dziś dzień nie ustają w swych działaniach. Rozumiemy więc, dlaczego tyle osób mówi, że „słyszało” lub „widziało” swych bliskich, których zabrała śmierć. I choć niekiedy zjawy podające się za zmarłych mogą zachowywać się przyjaźnie, to w rzeczywistości niegodziwe duchy chcą zwodzić ludzi (Efezjan 6:12) *. Warto też uwzględnić inny aspekt tej sprawy: Jehowa jest kochającym i troskliwym Bogiem. Gdyby zmarli żyli gdzieś w zaświatach i mogli pomagać swoim przyjaciołom i rodzinie, czy kochający Stwórca zabroniłby takich kontaktów i nazwał je obrzydliwością? To nie do pomyślenia! (1 Piotra 5:7). Gdzie zatem szukać niezawodnej pomocy? Prawdziwa pomoc dla żywych i zmarłych Z powyższych rozważań wynika, że zmarli nie mogą pomóc żywym. Co więcej, szukanie u nich wsparcia jest nie tylko nieskuteczne, ale wręcz bardzo niebezpieczne! Kto tak robi, łamie prawo Boże i wystawia się na wpływ demonów. Tymczasem Biblia kieruje naszą uwagę na najlepsze Źródło pomocy — naszego Stwórcę, Jehowę. On potrafi nas wybawić nawet od śmierci (Psalm 33:19, 20). Zawsze możemy korzystać z Jego wsparcia. W przeciwieństwie do mediów spirytystycznych Jehowa daje nam prawdziwą nadzieję. Wspomniany na początku Tamba przekonał się na podstawie własnych przeżyć, jak bardzo różnią się złudne nadzieje roztaczane przez media spirytystyczne od prawdy objawionej przez Jehowę. Media twierdziły, że jeśli nie złoży ofiary zmarłym przodkom, nie zda egzaminu. Ale Tamba studiował Biblię ze Świadkami Jehowy. Znał prawdę o stanie umarłych i wiedział, że to niegodziwe duchy podają się za zmarłych przodków. Nie uległ ogromnej presji ze strony matki i powiedział: „Jeżeli nie zdam, w przyszłym roku bardziej się przyłożę”. Jak się to wszystko skończyło? Zdał egzamin z najlepszym wynikiem! Jego matka była zaskoczona, przestała wierzyć mediom i już nigdy nie poruszała tematu składania ofiar przodkom. Tamba przekonał się, że Jehowa słusznie ostrzega nas, by się nie „zwracać do umarłych w sprawie żyjących” (Izajasza 8:19). Dzięki studium Biblii dowiedział się, że jeśli będzie miał upodobanie w prawie Bożym, na pewno mu się powiedzie (Psalm 1:1-3). Co jednak z naszymi bliskimi, którzy pomarli? Czy jest dla nich jakaś nadzieja? Jehowa obiecuje, że im również przyjdzie z pomocą. Izajasz zapowiedział w 26 rozdziale swej proroczej księgi, a wersecie 19: „Umarli twoi ożyją. (...) Przebudźcie się i wydawajcie radosne okrzyki, mieszkający w prochu!”. Jak czytamy dalej, „bezsilni w śmierci” mają powrócić do życia. Wyobraźmy to sobie! Miliardy osób spoczywających w grobach zmartwychwstaną! Biblia mówi, że Jehowa ‛tęskni’ do chwili, kiedy będzie mógł przywrócić zmarłym życie (Hioba 14:14, 15). Ale czy te obietnice nie są zbyt piękne, by mogły być prawdziwe? Jezus Chrystus wierzył w nie tak mocno, że powiedział o zmarłych, iż dla Jehowy są jak żywi (Łukasza 20:37, 38). Czy chciałbyś mieć taką samą nadzieję? * W takim razie dalej nabywaj dokładnej wiedzy z Biblii. Dzięki temu nabierzesz przekonania, że Jehowa może pomóc zarówno żywym, jak i umarłym, a Jego obietnice są „wierne i prawdziwe” (Objawienie 21:4, 5). [Przypisy] ^ ak. 2 Imię zostało zmienione. ^ ak. 18 Więcej informacji na ten temat można znaleźć w broszurze Duchy zmarłych — czy mogą pomagać albo szkodzić? Czy naprawdę istnieją? (wydawnictwo Świadków Jehowy). [Napis na stronie 19] To naturalne, że tęsknimy za ukochanymi osobami, które zabrała śmierć [Ilustracja na stronie 20] Czy z królem Saulem rzeczywiście skontaktował się zmarły prorok Samuel?
Dodaj nam Panie światła i mądrości, byśmy ją zrozumieli. Kochane dzieci. Ofiarować – znaczy oddać Bogu to co najcenniejsze, pozwolić, aby Bóg zrobił z tym, co On uważa za najlepsze dla nas. Nawet wówczas, gdy na naszej drodze będą nas spotykały nieszczęścia i niepowodzenia.. Mam też ze sobą drugi rekwizyt. Świecę.
Z własnego doświadczenia wiem, że zmarli doskonale wiedzą co się u nas dzieje i słyszą gdy do nich mówimy. Moja babcia nawet mi odpowiada, ale usłyszenie odpowiedzi nie zawsze jest dla mnie łatwe. Czasami słyszę dokładnie innym razem po prostu błądzę. Nie są to normalne odpowiedzi, to raczej głos słyszany w mojej głowie i tutaj czasami mam problem, bo bardzo trudno jest rozdzielić własne myśli od przekazu mojej babci. Lepiej nie rozmawiać z nimi na głos w domu. Po takich praktykach u mnie w domu zaczęło się robić gęsto - miałam wrażenie że szukały ze mną kontaktu obce dusze - dlatego od dłuższego czasu nie rozmawiam z nimi. Nie mam przecież tak dużej wiedzy ani zdolności aby im pomóc a ja podczas tych kontaktów zaczęłam po prostu czuć się fatalnie. Maria Simma o duszach czyśćcowych pisała tak: "Dusze czyśćcowe wiedzą o nas i naszych czasach o wiele więcej, niż sądzimy. Wiedzą np., kto bierze udział w pogrzebie, czy uczestnicy modlą się, czy czy tylko idą w kondukcie po to, aby wykazać się obecnością, co dziś jest częstym przypadkiem. I czy po ofierze od razu się wychodzi, bez pełnego uczestnictwa we Mszy świętej, co wszak duszom pokutującym mogłoby pomóc najbardziej. Nabożny udział we Mszy świętej pomaga zmarłym bardziej, niż towarzyszenie ciału na cmentarz: często bowiem idzie się tam tylko po to, by być widzianym, a to duszom nie czyśćcowe wiedzą też o wszystkim, co się o nich mówi i co sie dla nich robi. Są o wiele bliżej nas, niż sądzimy; są bardzo blisko nas."
. 306 7 10 782 774 178 1 794
czy zmarli nas widza